Las iglasty

Vista

Klacz na komendę kowboja natychmiastowo zwolniła.

Skendra

Zachamowała ale zaczeła okropnie wierzgać.

Dessmow

-Spokojnie - odpowiedział uspakajającym tonem.Złapał lassa w ręce nie pozwalajając tym ucieknąć klaczy.

Vista

Przestaszyła się konia obok więc stanęła dęba i zrzuciła kowboja.

Skendra

Korzystając z tego że kowboj się wywrócił szarpnęła głową i wyswobodziła się. Znów zaczęła uciekać.

Dessmow

Nie wsiadał już na konia.Nie chciał aby ta znowu go zrzuciła. Wykorzystał to,że tam,gdzie pobiegła klacz założył wcześniej pułapki.Czekał tylko,kiedy ma klacz zaczną spadać lassa ,które się o nią zaplączą.

Skendra

Klacz przewróciła się i zaplątała w lasso leżące na ziemi. Chciała wstać ale jej nogi były spętane a a dodatek zahaczyła innym lassem o gałąź

Dessmow

Podbiegł do klaczy.-spokojnie-odpowiedział zadowolony,iż jego pułapki się sprawdziły.Założył jej kantar zrobiony z lassa,odplątał ją i prowadził.Przyczepił do uzdy własnej klaczy.Uspokoił je i wszedł na Vistę.Zaczął powoli stępować w kierunku wyjścia z lassu a polany przed miasteczkiem , w którym mieszkał.Co chwila spoglądał na Skendrę,czy na pewno nie próbuje ucieczki.

Skendra

Klacz szarpała się i gniewie parskała. Nagle stanęła i nie chciała iść dalej.

Dessmow

Chłopak wyciągnął z kieszeni trochę paszy,którą trzymał na wszelki wypadek.Spróbował zachęcić ją do dalszego marszu.

Skendra

Powąchała paszę. Nagle trąciła jego rękę nosem tak że cały smakołyk spadł na ziemie. Wtedy go zjadła i dalej stała.

Dessmow

Wyciągnął z kieszeni siodła marchew. Przytrzymał ją przy sobie i kazał Viście iść na przód.Miał nadzieję,że to zadziała.

Vista

Ruszyła ale nie nie miała już siły bo klacz ciągle stała i nie chciała się ruszyć.

Skendra

Podeszła i zjadła marchewkę.

Dessmow

Zszedł z konia.Odwiązał dziką klacz i zaczął z nią iść powoli wzdłuż rzeki .